niedziela, 25 listopada 2012

Są czasem takie momenty że człowiekowi chce się najzwyczajniej w świecie płakać, nie z powodu straty kogoś bliskiego, nie z powodu bólu czy cierpienia ale z radości, z zajebistej dumy z bycia Polakiem, ze wzruszenia z powodu uczczenia Dnia Niepodległości w tak niesamowity sposób jak wystartowanie w Biegu Niepodległości.
Nie pitoląc bez sensu od razu napiszę że Bieg Niepodległości by jednym z tych kilku moich wymarzonych biegów. Bieg Katorżnika, Maraton Chateaux du Medom, Oringen, Croatia Open, Bieg na Śnieżkę to tylko część jeszcze nie spełnionych marzeń ale jedno (Bieg Niepodległości) mogę sobie już odhaczyć :) Ale zacznijmy od początku...

Pewien chłodny październikowy wieczór, herbatka z cytrynką dla zdrowotności, lapek, fejsbóczek i codzienna rozmowa z Mistrzem Świata  (w telegraficznym skrócie) :
Rafcio: Startuję z tatą w Biegu Niepodległości!
Połi: Kurcze zarąbiście, od kilku lat chcę w tym wystartować!
Rafcio: No to dawaj z nami!!
Połi: Nie no może to ma być takie spędzenie czasu rodzinne.
Rafcio: Nie pitol jak chcesz to jedź!!
Połi: (szybkie namyślenie, sprawdzenie czy są jeszcze miejsca) OK!!!

I w ten oto sposób pierwsza część zadania mająca przybliżyć mnie do spełnienia tegoż marzenia została wykonana.

10 listopada (sobota) przybywamy do stolicy, od razu udajemy się do centrum w celu odebrania pakietów startowych. No i zonk. GPS + orientalisty no i jesteśmy w złym miejscu! Na szczęście miły pan z jednej z pińcuset szkół w najbliższej okolicy(max 1 km) znał się na stolicy i byliśmy uratowani. Niestety po dotarciu do centrum zawodów pojawia się problem ogromnej wagi.. JAKI KOLOR KOSZULKI!!??!?!?!?!!???
Kolejka przesuwa się strasznie szybko i co zrobić? Następuje nasza kolej pani odbiera formularz, wręcza torebeczkę z pakietem, pyta "jaka koszulka?" mówię "L" myślę z kolorem zdam się na nią.. Na szczęście zostały tylko białe więc problem się sam rozwiązał :D

PAKIET STARTOWY:





Jak widać powyżej suweniry zecne.

Następnie udaliśmy się do centrum handlowego Arkadia na obiadek na który to zaprosiła nas Mama Podzia szarma z frytkami popita DUŻĄ ilością koli zawsze spoko ;) Kolejnym punktem programu okazało się zwiedzanie stołecznych sklepów o tematyce sportowej na które wybrałem się z Rafałem. Państwo Podzińscy w tym czasie udali się na misję o tajemniczym kryptonimie "froterka". Spotkaliśmy się wszyscy na kawierce i później hop to hotel rumu! Nikt nie przewidział że godzinę zajmie nam wyjazd z parkingu  ( I <3 wawa :/ ). Później już tylko najtkory i inne Ryszardy o treści typowo motywacyjnej.

Kolorowy prysznic zawsze spoko :)

Przed snem oglądneliśmy jeszcze walkę Mariusza Wacha z Klitschkiem i siup spanie!

Zegary nastawione na 8 lecz ja z pełnego podjarania obudziłem się koło godziny 7 i wierciłem się straszliwie tym bardziej uradowało mnie iż Rafał również wstał lityl bit wcześniej. Patriotyczne napisy na rękach i jazda!

Jeszcze tylko dziabnąć flagi na policzkach i jesteśmy gotowi.

Gdy zajechaliśmy i ujrzeliśmy morze biało-czerwonych biegaczy to mi osobiście, personalnie i prywatnie chciało się płakać ze wzruszenia. Coś wspaniałego!!
Nigdy wcześniej nie startowałem w takim biegu!
Ponieważ nie planowałem starać się biec szybko ani nawet nie próbowałem myśleć o jakimś czasie 55"? 65"? Więc ustawiłem się na końcu końców i tutaj ciekawostka w momencie gdy Rafcio miał jakieś 2,5 km za sobą ja dopiero dotarłem do bramy startowej :D Coś niesamowitego, mnóstwo biało-czerwonych ludzi.
Tworzących żywą Polską flagę. Masakra! Nie mogłem oddychać ze wzruszenia! Coś pięknego.
Ponieważ ochów i achów ja nie widzę końca dlatego może podsumuję gdyż mógłbym się tak zachwycać jeszcze dłuuuugo długo.

Moim zdaniem każdy powinien przeżyć coś takiego, wystartować w Biegu Niepodległości to najwspanialsze uczczenie pamięci tych którzy walczyli za nasz kraj, to najlepsze uhonorowanie tego straszliwie ważnego dnia dla każdego Polaka! Nie ma wątpliwości że jeżeli tylko zdrowie pozwoli to za rok też tam wystartuję!


Pragnę bardzo serdecznie podziękować Pani Marioli Podzińskiej (mamie), Panu Edwardowi Podzińskiemu (tacie) oraz Podziowi (Podziowi) za umożliwienie mi spełnienia tego marzenia a także za bardzo miło spędzony czas w stolicy. DZIĘKUJĘ :*





czwartek, 8 listopada 2012

Biorąc przykład z mojego serdecznego kolegi Rafała który to właściwie codziennie zamieszcza noteczki na swym Fanpejdżu postanowiłem że ja nie będę próżnował w tym temacie i będę starał się to robić przynajmniej raz w tygodniu :D
A więc zaczynam!
W zeszły piąteczek, zaraz po najważniejszym w roku święcie wybrałem się z Witoldem Jot na przemiły trening siły biegowej mający miejsce na wspaniałym, drugim co do wielkości łódzkim leśnym wzniesieniu.
18 minutek rozgrzeweczki, rozciąganko dolnych części moich dolnych kończyn które ostatnio dość często mi się zakwaszają (nie ma na to wytłumaczenia) i jazda po góreczkę! Jak to Witold stwierdził dość żwawo ;)
37'', 36'', (chyba będzie pawik), 36'', (zaraz się porzygam), 35''  (dobra koniec bo zaraz nie wytrzymam). I powrót w marszobiegu a pod koniec już w samym biegu.
Ok, trening nie był ciężki ale mi biegało się tragicznie a wszystkiemu winne Święta

5) nieumiarkowanie w jedzeniu i piciu

Grzech to piąty z siedmiu głównych, choć i tak w te święta zjadłem niewiele, lecz więcej niż na co dzień w ostatnim czasie.
Wasze mieszczańskie głowy nie mogą połączyć Święta Wszystkich Świętych z jedzeniem? Zapraszam na wieś, a dla bardziej zainteresowanych to na priwku wyjaśnię.
Piątkowy wieczór a właściwie noc też był udany! Maraton horrorów w towarzystwie Naszych Pięknych NiewiastPięknej Aleksandry oraz Mistrza Świata fajny był i się bałem, lecz! Dzięki wytrwałości, mogłem odwieść Matyldę do domu i już wiem gdzie mieszka! :D (cel osiągnięty ;P)
Sobota to Hard Futbol z bojsami a wieczorkiem kurki, naleśniki i sok limonkowy. <BLEEEE>
Poniedziałek to 30' rozbieganko.
Wtorek to trening w parku 3 Maja gdzie mamy swoją bazę i wykonana całkiem myślę fajna praca w postaci 10 powtórzeń <mocno podbieg, wolno zbieg, 100m maksior i dotruchatanie do podbiegu> oczywiście rozgrzeweczka, rozciąganie, roztruchtanie i znów rozciąganie na najwyższym światowym poziomie! ;)

A właśnie te treningi z akcentami siły postanowiłem wykonać gdyż dzięki uprzejmości
Państwa M.E.R. Podzińskich wystartuję już w tą/tę sobotę w Biegu Niepodległości w Warszawie. Nie ukrywam iż jest to bieg który mam od dość dawna wpisany na listę moich wymarzonych. Nie biegnę tam po żaden wynik, chcę wziąć w tym udział a przy okazji sprawdzić w jakiej jestem dyspozycji. Pozatym w zamian za umożliwienie mi spełnienia jednego z marzeń nie chcę serwować im długiego czekania.

Niestety wczoraj podczas cotygodniowego baseniku w momencie wykonywania nawrotu (taki fikołek pod wodą) tak niefortunnie odbiłem się od ściany że poczułem dziwny ucisk w stopie, ponieważ nie bolało zlekceważyłem to i pływałem dalej, następnie sauna i o losie włączyli zjeżdżalnię! Musiałem zjechać choć raz jeden jedyny. No i przypierniczyłem stopą (tą samą) w bliżej nieokreślony przedmiot który twardzo przymocowany jest do dna. Od spodu w miejscu pomiędzy paluchem a drugim palcem mam obecnie siny ślad który ciągnie się aż do połowy stopy i troszkę mnie to martwi bo spuchło i średnio mogę na tym stąpać, choć podczas truchtu jest całkiem znośnie.

Jeśli nadal będzie bolało to pójdę do lekarza ale dopiero w poniedziałek po biegu. Mam nadzieję że nic mi tam nie pękło/złamało się i że to tylko 3-4 dni przerwy w treningu bo już 18.11.2012 odbędzie się kolejna rywalizacja o tytuł najlepszego górala nizin łódzkich!! W pierwszą niedzielę po święcie Niepodlagłości kolejny raz będzie można zawalczyć z GÓRĄ!! Wszystkich serdecznie zapraszam! Przekonaj się czy dasz radę wygrać ze mną, czy dasz radę GÓRZE!!


 _______________________________PODBIEG__________________________

sobota, 20 października 2012

Siema Long

Dawno oj dawno mnie tu nie było, dawno.. Nie jeździłem na zawody więc nie było o czym pisać i czym się dzielić. Lecz ku uciesze wszystkich skrytych i nie skrytych fanów moich piśmienniczo-psychologicznych wywodów w końcu trafiłem do lasu na bieganko z mapką.
Moje pierwsze zawody od czerwca to nie byle co! Ha! To nawet w pewnym sensie grubsza sprawa gdyż LONG do wąskich nie należy. Jadnakowoż notka ta nie powstaje w celu opisania moich długich leśnych poczynań, powstaje ona gdyż podczas LONGa miałem sporo czasu by sobie pomyśleć nad pewnymi sprawami i obmyślić całą gotową noteczkę!
Niestety.. moja pamięć nie jest zajebista więc moja zajebista i gotowa notka zaginęła gdzieś w głębi tej części ciała którą potocznie nazywa się mózgiem. Pamiętam że pomyślałem sobie jaki jestem zajebiście samolubny! A pomyślałem tak z bardzo zastanawiającego mnie powodu, otóż ludzi z którymi mijałem się na trasie dopingowali mnie i ok było to miłe i nic w tym nad zwyczajnego gdyby nie to że to long! Można szepnąć słówko czy coś ale nie "Dawaj Połom nie poddawaj się! Lecisz do końca!" tym bardziej gdy wołają to ludzie którzy na tej najdłuższej w sezonie trasie walczą o medale! Cieszy mnie to że Duduś na fragmencie 40-50 metrów gdy mnie mijał(wtedy biegłem) wypowiedział do mnie niezliczoną liczbę słów, motywujących słów. Cieszy mnie Nacioszka która mi mówi "dawaj Połom niewiele jeszcze" (7pk). Takich przykładów mógłbym podać więcej ale każda taka sytuacja sprawia iż uświadamiam sobie jaki jestem samolubny! Ludzie walczą o każdą sekundę do ostatnich sił a jeszcze szepną mi jakieś słówko. A co ja mogę im w zamian za motywację zaoferować? Przebiegnięte 14 km z 20? 3-4 minutowy zryw? Nie ma co ukrywać nie byłem przygotowany do LONGA ale po 2 tygodniach tuptania z nogi na nogę ukończyłem tego skurwysyna! Wielką głupota było wychodzenie do lasu ale ważne że było fajnie!

 I ważne, a właściwie najważniejsze.. Nie ma co ukrywać nikt z was, z ludzi biegających na orientację poza kilkoma wyjątkami nie wierzył że ukończę. Każdy z człowieczków był pewny że zejdę. I wiecie co? Czuję się zajebiście dumny z tego że się gnojki myliliście! Nikt nigdy mi nie wmówi że sobie z czymś nie poradzę!!
I jeszcze coś do wszystkich "zajebistych" żartownisi którzy obrabiają dupę za plecami.
Śmiało! Mówicie mi prosto w twarz że nie dam rady! Mówcie mi że nie ma szans bym coś zrobił! Że nie jestem wystarczająco dobry!!
A wiecie dlaczego?
Bo za każdym razem choćby nie wiem ile pracy by mnie to kosztowało pokażę wam że MOGĘ! Za każdym razem udowodnię wam że się mylicie.
Aa i jeszcze jedno. Sprawia mi to zajebistą frajdę!

czwartek, 15 marca 2012

Poniższa notka w właściwie jej początek dedykowany jest Chrupkowi, tylko nie pamiętam dlaczego..

No ale nic, ze spraw bieżących to  ponieważ szkoła, życie, psychika i właściwie wszystko pozostałe to jakiś kabaret to bardzo ucieszyła mnie propozycja Witka dotycząca wyjazdu do Żelazka. Choć prawdę mówiąc gdy sobie pomyślę o skałkach i o długich minutach które na bank przerodzą się w jakąś godzinkę lub dwie spędzonych gdzieś w mrocznym lesie to mi się nie chce.. Z tego co wiem to klasyk.. Więc długo i męcząco.. No i dobrze! Zajmę czymś głowę:) w niedzielę jakieś dwa średnie no też fajno:) Ale najważniejsze że spędzę czas z kimś mi życzliwym i cholernie mnie motywującym do życia. No i jeszcze jeden plus.. Dwa dni totalnego resetu! Od wszystkiego! Po dzisiejszym to przede wszystkim od telefonu..
Wg to nie wiem ocb ale nie podoba mi się es którego dziś dostałem.. Nie wiem czym był spowodowany.. I nie wiem dlaczego ta osoba ma mój numer..
Mniejsza za dużo zdrowia i energii kosztuje mnie by próbować nie myśleć na co dzień, a tym bardziej rozprawiać o tym tutaj..

Napiszę jeszcze że Podzio jest w Niemczech a ja nie wiem na co chcę iść na studia.. Znaczy się mam kilka typów a teraz jeszcze się popierdzieliło z tymi uprawnieniami więc studiować geodezji nie muszę.. I nie wiem zupełnie w jakim kierunku pójść.

zostaw smutki za sobą podążaj nową drogą ciesz się z promieni słońca- Hał??

czwartek, 8 marca 2012

,,,Nie widziałam cię już od miesiąca. 
I nic. Jestem może bledszy,
trochę śpiący, trochę bardziej milczący,
lecz NIE da się żyć bez powietrza,,,

niedziela, 4 marca 2012

Jak obiecałem głównym wątkiem tej o to właśnie czytanej przez Ciebie notki będzie
GRUUUBA WIXA!!! 18 AGATY i WITKA !
Pierwsza kwestia jest taka że z mojego misternego planu grubaśnej niespodzianki wyszła LIPA! A wszystko przez to że Młodemu się nagle zachciało iść na trening!!  <co za człowiek>

Następnie pragnę podzielić się z Tobą moim osobistym odczuciem odnośnie pewnej osoby..
Osoba ta jest głównym organem motywującym powstanie tej oto notki.
A mianowicie..
Tak narąbanej Saszki to ja jeszcze nie widziałem ;) Dlatego też otrzymuje miano Wielkiego Alkusa.
Kolejna sprawka która w dość dużym stopniu mnie zaskoczyła to Poguś albo raczej jego ubranko :)
 I właściwie mógłbym tak pitolić jeszcze jakieś pięć dni ale dupa, nie chce mi się.
Napisze jeszcze tylko że moje tchórzostwo osiągnęło poziom hard za co tylko i wyłącznie się wkurwiłem na samego siebie.

Podsumowując moje pozbawione jakiejkolwiek weny, ładu i składu wypociny pragnę podziękować Rudzi i Witkowi za zorganizowanie naprawdę fajnej imprezy na której wszyscy się świetnie bawili.
Dziękuję również Ursusowi za akcję "Tulimy Głupiego Połoma" oraz Riminiemu za myślę bardzo mądrą, sensowną i szczerą rozmowę.



DZIĘKUJĘ RÓWNIEŻ JULII ZA TO IŻ STRZELAŁA TYLKO MAŁE FOSZKI ZA MOJE ZNIKNIĘCIA... No i za to że dzięki niej nie myślałem i świetnie się bawiłem!

 Aaa i zapomniałbym.. Nic tak nie działa jak czerwona sukienka.. ;) :D

 

poniedziałek, 23 stycznia 2012


Ostatnia sobota była bardzo przyjemną odskocznią od mego jakże zajebistego żywota. Spędziłem ją z ludźmi mi życzliwymi co bardzo pomogło mi choćby w chwilowym "nie myśleniu". Owe spotkanie było (z tego co wiem) pomysłowością Hanki, a pomysłowość Hanki spowodowana była 18 urodzinami Hewiego, któremu kolejny raz chciałbym złożyć najlepsze życzenia!! :*
Oby więcej takich "ch**owych spotkań ale bez tego chu... na początku" ;)
Bardzo dziękuję pomysłodawcy, wykonawcy oraz innym obecnym tam człekom dzięki którym czułem się na prawdę super:)
Warte zauważenia jest to iż na fajność tego dnia i brak myślenia o złych sprawach rozpoczęte zostało przez fantastyczny trening z Witkiem podczas którego pogadaliśmy troszkę i zostałem zrozumiany w sprawie "odcięcia" od wszystkiego co złe. 

Obiecałem że napiszę więc piszę:

To był  POZYTYWNY dzień!

Kolejną dość ważną dla mnie kwestią jest dla mnie jutrzejsza wycieczka do człowieka na pewno światłego i inteligentnego. Mam nadzieję iż dzięki tej dalekiej wyprawie osiągnę to co bliska mi osoba, która jest pomysłodawcą całego przedsięwzięcia. Trochę się tego obawiam no ale..

Właśnie odbyłem pewną rozmowę, z szacunku dla rozmówcy i dla pewnych bliskich mi osób mi nie napiszę czego dotyczyła, i tego co myślę na ten temat. Oczywiście każdy ma swoje zdanie i ma do tego pełne prawo ale tekst że ta decyzja nie jest na przekór mnie jest albo brakiem niejako kompetencji, rozeznania i zainteresowania w stosunku do ludzi którymi powinno się interesować, albo zwykłym kłamstwem. Pozwolę sobie zacytować klasyk "ŻAL", "ŻENUA", "DNO" .

P<3